dorwalismy rowery i hop- do lasu :) Ja kreciłam pupa a kochanie chciał jeszcze takich "widoków". Dojechalismy jednak na kamieniołomy i usiedliśmy w domku. Domek to dach i ławka, ale ciepło było wiec było przyjemnie. Usiedlismy na przeciwko siebie i patrzyliśmy się sobie w oczy. Nachyliłam sie nad nim, podwinęłam jego koszulke i obcałowywałam jego słodki brzuszek. Dorwałam się do rozporka. W mig wyciągnęłam jego sztywnego juz Pytona i wsadziłam do buzi. Ssałam go na łonie natury, ptaki podśpiewywały, skałki odbijały się od tafliu wody, a ja mu obciągałam. Lizałam, wyciągałam z buzi żeby spowrotem wsadzić. Poruszłam po nim raczką w górę i dół, okrecałam paluszkami i zasysałam, aż wybuchnął prosto do moich czerwonych ust. Łykałam jego mleczko i lizałam wytryskującego pytona.
Dodaj komentarz